Wasze wrażenia z gry
To i ja dorzucę swoje trzy grosze.
Myślę, że gra zasługuje na ocenę 8/10. Oburzonym fanom tej części wytłumaczę dlaczego tak "nisko" (Bez obrazy)
- Gra jest za łatwa: Podczas pierwszego podejścia do gry zajęła mi ona zaledwie 6 godzin.
- Dużo amunicji: Pod koniec gry (ostatni save point) zostało mi około 150-handgun 30-shotgun, 18-magnum (zapomniałem otworzyć jednej walizki, po n-tym powtarzaniu gry z powodu "chłopaka" Claire) około 200 bełtów, 50 wybuchowych bełtów, wszystkie bronie procentowe na max (oprócz AK tam zostało 150% ) Granatnik i dużo amo (zużyłem tylko 3 B.O.W. gas rounds, 2 na tyranta jeden na zombie, a co . Noża nawet nie brałem.
- Zioła i spreje. Proszę ja was nigdy mi tego złomu nie brakowało.
- Bossowie - a raczej troszkę mocniejsi przeciwnicy
Ale grze nie można odmówić klimatu. Jest po prostu świetna, mimo kilku bezsensownych rozwiązań typu karta w tej szklanej jak ktoś napisał "bańce"
Jest to ostatni fabularnie "zwykły" RE
Jak pisałem ocena 8/10, a nawet -9/10
Myślę, że gra zasługuje na ocenę 8/10. Oburzonym fanom tej części wytłumaczę dlaczego tak "nisko" (Bez obrazy)
- Gra jest za łatwa: Podczas pierwszego podejścia do gry zajęła mi ona zaledwie 6 godzin.
- Dużo amunicji: Pod koniec gry (ostatni save point) zostało mi około 150-handgun 30-shotgun, 18-magnum (zapomniałem otworzyć jednej walizki, po n-tym powtarzaniu gry z powodu "chłopaka" Claire) około 200 bełtów, 50 wybuchowych bełtów, wszystkie bronie procentowe na max (oprócz AK tam zostało 150% ) Granatnik i dużo amo (zużyłem tylko 3 B.O.W. gas rounds, 2 na tyranta jeden na zombie, a co . Noża nawet nie brałem.
- Zioła i spreje. Proszę ja was nigdy mi tego złomu nie brakowało.
- Bossowie - a raczej troszkę mocniejsi przeciwnicy
Ale grze nie można odmówić klimatu. Jest po prostu świetna, mimo kilku bezsensownych rozwiązań typu karta w tej szklanej jak ktoś napisał "bańce"
Jest to ostatni fabularnie "zwykły" RE
Jak pisałem ocena 8/10, a nawet -9/10
- kal3jdoskop
- Posty: 200
- Rejestracja: pt 02 maja, 2008
- Lokalizacja: Terra
Nie widziałem odpowiedniego tematu w dziale o RE 0, więc spytam "zbiorczo" tutaj - czy jest sens po tylu latach wziąć się za Zero i Code Veronica? Przyznam, że dość mocno "zbiesiły" mnie nowsze części (czytaj piątka, szóstka i revelations, zwłaszcza ta możliwość celowania po ludzku, gryzoniem vel myszką), niedawno spróbowałem "na nowo" dwójki i jakoś "mocniej" niż dawniej odczułem z jednej strony "starczą", z drugiej prostą (by nie rzec - prostacką) mechanikę gry. Czy w którejś z tych części zaimplementowano jakieś ważniejsze wątki fabularne, bez których mogło mi coś znaczącego w serii umknąć? Coś ulepszono w stosunku do "oryginalnej trylogii"? Konkludując - czy warto?
Ostatnio zmieniony czw 13 lut, 2014 przez kal3jdoskop, łącznie zmieniany 2 razy.
Moim skromnym zdaniem- warto. Na pewno za RE 0, która pomimo kilku nietypowych rozwiązań (dwie postaci czy brak skrzyń) jest bardzo fajną częścią, z ciekawymi zagadkami i dobrym klimatem. A co do RE:CV, no cóż- większość graczy lubi tę część, mnie nie przypadła ona do gustu z powodu wręcz żenującego poziomu backtrackingu, co specjalnie wydłuża gre, aczkolwiek jeśli Cie to nie zraża- możesz spróbować
Powiem tak, jeżeli rozgrywka starych RE Cię męczy/drażni, to możesz sobie obie gry odpuścić, bowiem pod względem rozgrywki obie oferują "więcej tego samego". RE Zero dodaje możliwość przełączania się pomiędzy postaciami w locie oraz zostawiania przedmiotów gdzie się chcę (teoretycznie, bo jest limit na liczbę przedmiotów w pomieszczeniu), RECV z kolei daje możliwość strzelania z dwóch UZI jednocześnie (plus przez chwilę masz możliwość postrzelania ze snajperki w pierwszej osobie), ale na tym nowości się kończą.
Fabularnie RECV ma kilka ważnych wątków fabularnych; głównym z nich jest powrót Weskera oraz jego spotkanie z Chrisem, ale tego pewnie już się dowiedziałeś z RE5. Ogólnie CV ma (moim zdaniem) dosyć ciekawą, wręcz "inną" (jak na RE), fabułę z pewnym ciekawym/idiotycznym (w zależności od opinii) złym charakterem. Gra jest długa (najdłuższa z klasycznych RE), posiada sporo backtrackingu (i jest to ten wkurzający typ backtrackingu: przechodzenie kilka razy w tę i z powrotem przez kompletnie liniowe plansze) oraz kilka momentów, w których można się bardzo łatwo zaciąć, bo gra np. nie ostrzega Cię, że za chwilę permanentnie zmienisz postać, którą grasz (w chwili zmiany ta postać, którą przestajesz już grać, nie zostawia nigdzie broni, którą miała przy sobie; więc jeżeli np. grając nią zabierzesz wszystkie potężniejsze giwery ze skrzyni/wszystkie przedmioty lecznicze, to po zmianie postaci masz po prostu przechlapane).
W chwili, gdy gra wyszła, robiła wrażenie grafiką 3D (gra często ma ruchome kamery, które np. podążają z postacią, którą sterujesz, albo dynamicznie zmieniają położenie) oraz cut-scenkami. Ucierpiały na tym jednak lokacje (prerenderowane grafiki z wcześniejszych RE były dużo bardziej szczegółowe i klimatyczne, niż stosunkowo proste obiekty 3D z RECV; szczególnie, że gra ma dosyć cukierkową szatę graficzną - chodzi o oświetlenie i tekstury). No i była to pierwsza gra, w której czuć było, ze akcja zaczyna przeważać nad horrorem (szczególnie, jeżeli chodzi właśnie o cut-scenki -- po ilości ujęć slow-motion widać, że Matrix był wówczas na topie )
Zero, moim skromnym zdaniem, poza informacjami historycznymi przedstawionymi w dokumentach, jest niewart grania jeżeli grasz dla fabuły. Całość bowiem sprowadza się (bez zbędnych uproszczeń) do:
Gra jest śliczna, ale jeżeli chodzi o fabułę, bestiariusz oraz gameplay, jest wg mnie słaba; szczególnie, że podobnie jak CV, cierpi z powodu backtrackingu. Nie jest to aż tak wkurzający backtracking, jak w CV, bo kolejne lokacje nie są aż tak obszerne, ale jeżeli znajdziesz jakiś klucz, to możesz być pewnym, że drzwi do niego znajdują się po drugiej stronie budynku. Dodatkowo brak skrzyń i limit przedmiotów, które można zostawić w danym pomieszczeniu, sprawiają, że często będziesz latał w tę i z powrotem, by zgarnąć pozostawioną gdzieś roślinkę bądź jakiś kluczowy przedmiot.
Fabularnie RECV ma kilka ważnych wątków fabularnych; głównym z nich jest powrót Weskera oraz jego spotkanie z Chrisem, ale tego pewnie już się dowiedziałeś z RE5. Ogólnie CV ma (moim zdaniem) dosyć ciekawą, wręcz "inną" (jak na RE), fabułę z pewnym ciekawym/idiotycznym (w zależności od opinii) złym charakterem. Gra jest długa (najdłuższa z klasycznych RE), posiada sporo backtrackingu (i jest to ten wkurzający typ backtrackingu: przechodzenie kilka razy w tę i z powrotem przez kompletnie liniowe plansze) oraz kilka momentów, w których można się bardzo łatwo zaciąć, bo gra np. nie ostrzega Cię, że za chwilę permanentnie zmienisz postać, którą grasz (w chwili zmiany ta postać, którą przestajesz już grać, nie zostawia nigdzie broni, którą miała przy sobie; więc jeżeli np. grając nią zabierzesz wszystkie potężniejsze giwery ze skrzyni/wszystkie przedmioty lecznicze, to po zmianie postaci masz po prostu przechlapane).
W chwili, gdy gra wyszła, robiła wrażenie grafiką 3D (gra często ma ruchome kamery, które np. podążają z postacią, którą sterujesz, albo dynamicznie zmieniają położenie) oraz cut-scenkami. Ucierpiały na tym jednak lokacje (prerenderowane grafiki z wcześniejszych RE były dużo bardziej szczegółowe i klimatyczne, niż stosunkowo proste obiekty 3D z RECV; szczególnie, że gra ma dosyć cukierkową szatę graficzną - chodzi o oświetlenie i tekstury). No i była to pierwsza gra, w której czuć było, ze akcja zaczyna przeważać nad horrorem (szczególnie, jeżeli chodzi właśnie o cut-scenki -- po ilości ujęć slow-motion widać, że Matrix był wówczas na topie )
Zero, moim skromnym zdaniem, poza informacjami historycznymi przedstawionymi w dokumentach, jest niewart grania jeżeli grasz dla fabuły. Całość bowiem sprowadza się (bez zbędnych uproszczeń) do:
Spoiler!
^ dużo tekstu, mało treści. Ogólnie poza pierwszymi 30 minutami gry oraz ostatnimi 15 minutami gry, z drobnym wyjątkiem w środku, przez większość gry fabuła stoi w miejscu, zaś główni bohaterowie spotykają głównego złego dopiero w ostatnich minutach gry.Gra jest śliczna, ale jeżeli chodzi o fabułę, bestiariusz oraz gameplay, jest wg mnie słaba; szczególnie, że podobnie jak CV, cierpi z powodu backtrackingu. Nie jest to aż tak wkurzający backtracking, jak w CV, bo kolejne lokacje nie są aż tak obszerne, ale jeżeli znajdziesz jakiś klucz, to możesz być pewnym, że drzwi do niego znajdują się po drugiej stronie budynku. Dodatkowo brak skrzyń i limit przedmiotów, które można zostawić w danym pomieszczeniu, sprawiają, że często będziesz latał w tę i z powrotem, by zgarnąć pozostawioną gdzieś roślinkę bądź jakiś kluczowy przedmiot.
Ostatnio zmieniony pt 14 lut, 2014 przez Mr_Zombie, łącznie zmieniany 1 raz.
- kal3jdoskop
- Posty: 200
- Rejestracja: pt 02 maja, 2008
- Lokalizacja: Terra
Hmm, no to mam zagwozdkę. Bo wygląda na to, że fabularnie "to i owo" jest, backtracking pewnie bym jakoś przeżył (zresztą, to jest wręcz drugie imię niemal wszystkich gier akcji tworzonych w latach 90-tych i na początku "dwutysięcznych", więc jestem z tym obyty ), z drugiej bardzo nie podoba mi się ta zagrywka ze zmianą postaci, że nie wspomnę o topornej mechanice "starych" residentów. Ryzyk - fizyk, spróbuję w wolnej chwili, choćby dla fabuły . Zero chyba sobie odpuszczę, skoro fabularnie niewiele wnosi, a dodatkowo męczy takimi rozwiązaniami jak to zostawianie przedmiotów (jakby sam mocno ograniczony ekwipunek z "pierwszej" trylogii nie był wystarczająco męczący , że nie wspomnę o kwiatkach jak wyrzutnia rakiet zajmująca tyle samo miejsca co roślinka, szczęśliwe później [bodajże od czwórki wzwyż?] porzucono to kuriozum).Mr_Zombie pisze:Fabularnie RECV ma kilka ważnych wątków fabularnych; głównym z nich jest powrót Weskera oraz jego spotkanie z Chrisem, ale tego pewnie już się dowiedziałeś z RE5. Ogólnie CV ma (moim zdaniem) dosyć ciekawą, wręcz "inną" (jak na RE), fabułę z pewnym ciekawym/idiotycznym (w zależności od opinii) złym charakterem. Gra jest długa (najdłuższa z klasycznych RE), posiada sporo backtrackingu (i jest to ten wkurzający typ backtrackingu: przechodzenie kilka razy w tę i z powrotem przez kompletnie liniowe plansze) oraz kilka momentów, w których można się bardzo łatwo zaciąć, bo gra np. nie ostrzega Cię, że za chwilę permanentnie zmienisz postać, którą grasz (w chwili zmiany ta postać, którą przestajesz już grać, nie zostawia nigdzie broni, którą miała przy sobie; więc jeżeli np. grając nią zabierzesz wszystkie potężniejsze giwery ze skrzyni/wszystkie przedmioty lecznicze, to po zmianie postaci masz po prostu przechlapane).
Dzięki za tak szczegółowe rozpisanie się, Coś tak czuję, że ta część będzie (w moim przypadku) ostatnim nawrotem do "starego" nurtu fabularnego RE, bo patrząc na szóstkę, można wywnioskować, że w kolejnej części znajomość faktów ze "starej" trylogii i tytułów pobocznych będzie raczej zbędna, żeby zrozumieć "coś więcej".
Ostatnio zmieniony sob 15 lut, 2014 przez kal3jdoskop, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 67
- Rejestracja: sob 06 lut, 2016
- Lokalizacja: OST
Cześć. Tak sobie obserwuję wszystkie tematy z działu Resident Evil Code Veronica (X) i co rusz widzę wpisy pana moderatora nieprzychylne dla tej części wobec tego mam pytanie czym tak zawiniła Ci ta Code Veronica, fakt są groteskowe rzeczy jak ta nieszczęsna karta w bańce, ale i np RE0 też takową posiada (jedna karta w głębokiej walizce zamknięta dodatkowo na dwa spusty). Myślę, że CV jest niedocenioną częścią, grałem w 2001 r. na Dreamcasta szczenę miałem na ziemi, praca kamery itp. niedawno odświeżyłem i myślę, że gra się nic nie postarzała. Z tych wszystkich starych Residentów wydawanych do końca XX wieku łącznie z 2001 rokiem uważam, że Code Veronica zasłużyła na swój numerek i jest jedna z lepszych części, osobiście preferuję CV od RE3 robionej na siłę, która tylko niepotrzebnie namieszała w ogólnej fabule, tzw. uboższa dwójka z gorszą grafiką.
Ostatnio zmieniony sob 06 lut, 2016 przez dark_throne, łącznie zmieniany 2 razy.
Witaj Jak poczytałeś sobie tematy to nie musisz pytać czym mi ta część tak zawiniła. Powtarzać się nie będę. Dodam tylko, że rzeczywiście strasznie nielogiczne jest trzymanie kluczy w teczce. Zamkniętej na dwa zamki... Nigdy się z tym nie spotkałem, bo moi znajomi np. trzymają swoje klucze i karty dostępu w bańkach, i jak chcą ich użyć to zrzucają na nią betonowy blok. Normalka. Rozumiem umowność w grach, ale wszystko ma swoje granice.
Ja nikomu nie narzucam, że ma tej części nie lubić. Nie mówię też, którą ma lubić. Ja tej części bezgranicznie nieznoszę z powodów przytaczanych tu niejednokrotnie i zdania nie zmienię. Ot, tyle w temacie. Pozdrawiam i życzę miłej zabawy w przechodzeniu jej. Ja wolę wrócić do RE0, czy "gorszego" RE3. A gdybym miał te 16 zł, które wydałem na CV to wolałbym kupić za to np. środek do czyszczenia zaprawy fugowej.
PS. A z ciekawostki, skąd ten nick?
Ja nikomu nie narzucam, że ma tej części nie lubić. Nie mówię też, którą ma lubić. Ja tej części bezgranicznie nieznoszę z powodów przytaczanych tu niejednokrotnie i zdania nie zmienię. Ot, tyle w temacie. Pozdrawiam i życzę miłej zabawy w przechodzeniu jej. Ja wolę wrócić do RE0, czy "gorszego" RE3. A gdybym miał te 16 zł, które wydałem na CV to wolałbym kupić za to np. środek do czyszczenia zaprawy fugowej.
PS. A z ciekawostki, skąd ten nick?
Ostatnio zmieniony sob 06 lut, 2016 przez Recoil, łącznie zmieniany 1 raz.
What?dark_throne pisze:osobiście preferuję CV od RE3 robionej na siłę, która tylko niepotrzebnie namieszała w ogólnej fabule, tzw. uboższa dwójka z gorszą grafiką.
W jaki sposób RE3 namieszała w ogólnej fabule? Jeżeli już, to RE3 jedynie rozwinęło/uzupełniło wątek ogólnie pojętej destrukcji Raccoon City z RE2. Tak jak RE2 skupiła się na Birkinie i efektach jego pracy, oraz skutkach oblężenia komisariatu, tak RE3 skupiła się na losach członków STARS (Jill, Chris, Brad, Barry), działaniach Umbrelli w mieście zarówno przed epidemią (próba tuszowania incydentu w rezydencji Arkley, funkcjonowanie oczyszczalni odpadów w Dead Factory), jak i w czasie epidemii (wysłanie prywatnej armii do zwalczania skutków epidemii w mieście oraz zniszczenia wszelkich dowodów działalności) oraz - najważniejsze - ostatecznej destrukcji miasta. Obie gry uzupełniają się fabularnie.
I to jest właśnie świetne rozwiązanie, które dodaje RE3 charakteru a co do CV jedna z lepszych części pomimo swojej groteskowości i nie czepiajmy się dziwnych kul, w każdym resie są podobnego typu pierdoły , już bardziej wkurzał mnie trans z zaburzeniami.
Oglądaj na YouTube - RESIDENT EVIL CGI | WIECZNY MROK EVIL TV odc. 37
PSN - WESKER-DL / społeczność FB - RESIDENT EVIL PL / Grupa FB - EVIL TV FanPage
PSN - WESKER-DL / społeczność FB - RESIDENT EVIL PL / Grupa FB - EVIL TV FanPage
Zgodzę się z tobą w 100%. RE3 był równie genialny co 2. Lokacje Raccon City były przepiękne, zagadka w wodą do dziś została mi w pamięci . Odbiegając od wątku mam nadzieje, że po ukazaniu Remake 2, równie szybko wystartuje petycja o remake 3 bądź Capcom sam zauważy sukces w tej linii fabularnej.Mr_Zombie pisze:What?dark_throne pisze:osobiście preferuję CV od RE3 robionej na siłę, która tylko niepotrzebnie namieszała w ogólnej fabule, tzw. uboższa dwójka z gorszą grafiką.
W jaki sposób RE3 namieszała w ogólnej fabule? Jeżeli już, to RE3 jedynie rozwinęło/uzupełniło wątek ogólnie pojętej destrukcji Raccoon City z RE2. Tak jak RE2 skupiła się na Birkinie i efektach jego pracy, oraz skutkach oblężenia komisariatu, tak RE3 skupiła się na losach członków STARS (Jill, Chris, Brad, Barry), działaniach Umbrelli w mieście zarówno przed epidemią (próba tuszowania incydentu w rezydencji Arkley, funkcjonowanie oczyszczalni odpadów w Dead Factory), jak i w czasie epidemii (wysłanie prywatnej armii do zwalczania skutków epidemii w mieście oraz zniszczenia wszelkich dowodów działalności) oraz - najważniejsze - ostatecznej destrukcji miasta. Obie gry uzupełniają się fabularnie.
XboxOne & Switch & Wii & GameCube
Śledź moją kolekcję gier na instagramie: nintendo.games.collector
XBL: peerki
PSN :s_perczynski
Śledź moją kolekcję gier na instagramie: nintendo.games.collector
XBL: peerki
PSN :s_perczynski